Pisanie rzeczywiście pomaga. Oddycham wolniej. Uspokoiłam się. Uff. Dziękuję terapeuto. Właśnie, wiecie ile zarabiają terapeuci? Oni przecież prawie nic nie robią, tylko słuchają i rzucają pojedynczymi radami z dupy wziętymi. To jest zawód. Ale jak dla mnie nudny. Ja chcę czegoś więcej. Chcę poznawać świat, ludzi, kultury. Jedzenia już mniej. Wystarczą mi mandarynki. I od niedawna ananasy. Nie żebym jadła tylko owoce, wagę mam aż za dobrą. Ze względu na grube kości-to nie wymówka. Wiele osób tak pewnie sądzi, ale jeszcze nie widzieli moich kości. Muszę zacząć oglądać kości. Oj, ile ja mam do zrobienia w wakacje. Ile seriali w kolejce. A ile książek. Łohoho. Lista długości Amazonki. A propo Amazonki, jedno z moich odległych marzeń to przeżyć karnawał w Rio de Janeiro. Jak ja przechodzę z tematu do tematu. Cudownie. Zaczęłam na wkurwieniu, skończyłam na karnawale w Rio. Muszę spisać listę marzeń/rzeczy do zrobienia. Jestem panią losu. Tylko ja potrafię kierować moim życiem, nikt mi się nie będzie brudnymi łapskami w nie wpierdalał. Amen.
poniedziałek, 9 czerwca 2014
Wizyta u terapeuty no.3
Ale się wkurwiłam. Nie wierzę ile wokół mnie jest jadu. Kurwa, no nie wyrabiam. Jędzy, wszędzie. Ustawione w rządku. Na dodatek osoba, która powinna mnie uspokajać, nakręca mnie jak nikt inny. Kurwa. Czemu? Czemu otaczają mnie jędze, których nie mogę się pozbyć? Czemu wszyscy są tak chamscy? W dzisiejszym świecie powinniśmy nastrajać siebie pozytywnie, a mamy co? Chlew. Wszędzie szynki (czyt. chamy). Za jakie grzechy? Chcę tylko spokoju, ciszy. Czy to tak wiele? W XXI wieku chyba tak. Starzeję się-hałas nigdy mi nie przeszkadzał, teraz powoli zaczyna.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz