niedziela, 22 czerwca 2014

Wizyta u terapeuty no.4

Już nie mogę tego znieść. Tancerz występuje w musicalu, w dość dobrym teatrze. Zajebiście, nie? No właśnie nie. Mimo, że nie mam już lekcji, nie mam nic innego, czemu poświęciłabym uwagę oprócz musicalu, to i tak jest to dla mnie za dużo. Całodniowe trzy próby. Jeszcze muszę bardzo daleko dojeżdżać. I to koniec przygotowań. Jutro premiera. Kurwa, no nie wyrabiam. Psychicznie, ale też fizycznie. Czuję, że przez pasję, która stała się już czymś czemu poświęcam zbyt dużo czasu, poświęcam relacje z bliskimi dla mnie ludzi. W tym z rodzicami. A w szczególności z tatą, który jest dla mnie mega ważny. Jestem typem samotnika, ale przez to jeszcze bardziej potrzebuje dobrych relacji i atmosfery. A mam wrażenie, że wszystko się pieprzy. Czuję się teraz jak pieprzona baletnica. Poświęcam zbyt dużo, ale nie chce rezygnować, bo się zdeklarowałam na początku. Jeszcze tylko jutrzejszy dzień. Najtrudniejszy dzień. Premiera. Dam radę. A pojutrze? Idę do szkoły. Pewnie nikogo nie będzie, ale chcę odpocząć. Odpocząć, idąc do szkoły, pytacie? Tak. Chcę zająć się czymś innym niż tylko tańcem. I tak popołudniu po szkole znów będzie trening, ale to już inna sprawa-miła. 

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Wizyta u terapeuty no.3

Ale się wkurwiłam. Nie wierzę ile wokół mnie jest jadu. Kurwa, no nie wyrabiam. Jędzy, wszędzie. Ustawione w rządku. Na dodatek osoba, która powinna mnie uspokajać, nakręca mnie jak nikt inny. Kurwa. Czemu? Czemu otaczają mnie jędze, których nie mogę się pozbyć? Czemu wszyscy są tak chamscy? W dzisiejszym świecie powinniśmy nastrajać siebie pozytywnie, a mamy co? Chlew. Wszędzie szynki (czyt. chamy). Za jakie grzechy? Chcę tylko spokoju, ciszy. Czy to tak wiele? W XXI wieku chyba tak. Starzeję się-hałas nigdy mi nie przeszkadzał, teraz powoli zaczyna. 
Pisanie rzeczywiście pomaga. Oddycham wolniej. Uspokoiłam się. Uff. Dziękuję terapeuto. Właśnie, wiecie ile zarabiają terapeuci? Oni przecież prawie nic nie robią, tylko słuchają i rzucają pojedynczymi radami z dupy wziętymi. To jest zawód. Ale jak dla mnie nudny. Ja chcę czegoś więcej. Chcę poznawać świat, ludzi, kultury. Jedzenia już mniej. Wystarczą mi mandarynki. I od niedawna ananasy. Nie żebym jadła tylko owoce, wagę mam aż za dobrą. Ze względu na grube kości-to nie wymówka. Wiele osób tak pewnie sądzi, ale jeszcze nie widzieli moich kości. Muszę zacząć oglądać kości. Oj, ile ja mam do zrobienia w wakacje. Ile seriali w kolejce. A ile książek. Łohoho. Lista długości Amazonki. A propo Amazonki, jedno z moich odległych marzeń to przeżyć karnawał w Rio de Janeiro. Jak ja przechodzę z tematu do tematu. Cudownie. Zaczęłam na wkurwieniu, skończyłam na karnawale w Rio. Muszę spisać listę marzeń/rzeczy do zrobienia. Jestem panią losu. Tylko ja potrafię kierować moim życiem, nikt mi się nie będzie brudnymi łapskami w nie wpierdalał. Amen.

środa, 4 czerwca 2014

Wizyta u terapeuty no. 2

Powinno się założyć fabrykę maści na ból dupy. Poważnie. Nie rozumiem niektórych ludzi. Nikt ich chyba nie rozumie. Nie licząc oczywiście ludzi, którzy też tacy są. Mowa tu o ludziach chorobliwie zazdrosnych (ale nie tylko). Nie mam tu na myśli danych osób. Mówię ogólnie. Powinno się leczyć takie dolegliwości w specjalnych klinikach. Ostatnio wszystkim odbija. Przynajmniej w moim otoczeniu. Nie powiem-też bywałam zazdrosna, ale o zupełnie inne rzeczy i myślę, że każdy w mojej sytuacji też byłby zazdrosny. Jednak mówię o osobach, które wprowadzają kwas i spinę w grupie. No jak tak można?? Każdy powinien pracować nad własnym zachowaniem i przemyśleć czy powinien wybuchać i mówić kilka słów za dużo. Zeszłam na trochę inny temat, ale mniejsza o to. Muszę to z siebie gdzieś wyrzucić. Wkurwia mnie coś takiego. Nie wiadomo o co się wkurwia. Rozumiem, że sypie się coś komuś trochę, ale to nie powód by wylewać kwas na innych. Wkurwia mnie też takie wtrącanie nochala we wszystko. Mam nadzieję, że ja tak nie robię. Mam też nadzieję, że ludzie, którzy to czytają nie znają mnie, bo dopiero byłaby spina. Ale serio jestem uczulona na nieczystą atmosferę, od razu mam ochotę wbić słuchawki w uszy i nie zwracać na osoby psujące tę atmosferę. Staram się poprzebywać z tymi osobami, przekonuję sama siebie "widzisz, wcale nie są takie złe", ale tak się nie da na dłuższą metę. Dobrze, że kończę szkołę. Nie chcę dalej nosić maski w towarzystwie niektórych, ponieważ po prostu się duszę. Czasem nie muszę przypominać sobie, jak bardzo niektórych nie lubię-oni sami mi przypominają. Tym jak się odzywają. Ich dwulicowość. Chamstwo. Życie dziecino. Tak. Życie. 
Ale się nakręciłam. Nie wierzę.

poniedziałek, 2 czerwca 2014

TBR July

Miałam zajawkę na książki. Pół roku temu. Przez dwa miesiące kupiłam więcej  książek niż przez kilka lat. Stoją na półce-nieprzeczytane. Dlatego zamierzam zacząć je czytać. W wakacje. Na początku wezmę się za "Cyrk nocy" Erin Morgenstern. Piękne wydanie, mam nadzieję, że treść będzie taka sama. Kolejna książka,którą chcę przeczytać to "Dotyk Julii" Tahereh Mafi. Trzecia na liście jest dość krótka książka "Powiedziałabym, że Cię kocham, ale...". Kupiłam tę książkę, bo spodobał mi się opis. Nie wiem jednak czy sprosta moim oczekiwaniom ze względu na lekko przesłodzoną okładkę. 
Jeśli skończę te trzy pozycję, wezmę się za "Klucz do zaświatów".
Takie plany na lipiec. A w sierpniu? Czas pokaże. Możliwe, że przeczytam "Niezgodną" i "Zbuntowaną" Veronici Roth. "Wiernej" nie mam. A może też książkę, którą kupiłam kiedyś w biedronce. Nie wiem, zobaczymy. Jedno wiem na pewno-nie mogę pozwolić książkom gnić na półce.

niedziela, 1 czerwca 2014

Wizyta u terapeuty no.1



Tak sobie pomyślałam-"Zrobię bloga". Czemu nie. Nie jestem osobą, która poświęca dużo czasu komputerowi (obecnie, bo co było kiedyś pewnie każdy może sobie dopowiedzieć). Przyczyna jest prosta: albo jestem zajęta, albo odpoczywam. Jestem za bardzo zabiegana przez ostatnie trzy miesiące. Z powodu oczywiście dołączenia do nowej grupy. Dojechanie na trening zabiera mi około dwóch godzin + potem 4-5 godzin treningu i powrót. Ach, jak czas leci, jak ja ten czas tracę. Ale nie żałuję. Z każdym dniem uczę się czegoś nowego i usamodzielniam się coraz bardziej.
Chyba dobrze, że założyłam coś takiego jak blog. Nikt tego nie będzie czytał, ale mam okazję wylania z siebie myśli, które krążą w głowie. Darmowy terapeuta. Panie terapeuto-mamy dziś pierwszy czerwca, za 3 dni moje urodziny. Nowy etap-nowa szkoła, nowe doświadczenia, nowi znajomi i nowe problemy. Kocham życie. I kocham też ten rok. Przyniósł tyle nowych atrakcji, zajęć, o których sobie nawet nie śniłam. Gadam jakby naprawdę zbliżał się nowy rok, ale zbliża się. Tylko w innym znaczeniu. Formalnie będę starsza. Przebiję granicę między byciem dzieckiem, a nastolatkiem. Będzie więcej możliwości, będzie mi wolno wchodzić do większej ilości miejsc. Fajnie. Ale wolałabym mieć znów osiem lat i nie zastanawiać się, czy to wypada, czy nie, czy będę w przyszłości mieć nudną pracę, czy robić coś co kocham i tak dalej, i tak dalej... Gadam zdecydowanie za dużo, ale to trochę pomaga. Nie wiem nawet w czym... chyba oczyszcza. Głowę. Myśli. Chociaż lubię być "tą starszą" i mieć zaufanie rodziców. Na pewno wolno mi więcej... muszę też robić więcej. No, wychodzi na to, że nie można mieć wszystkiego. Ale kto wie...