czwartek, 3 lipca 2014

Ciuchy, wspomnienia i Hannah Montana...

Dorastamy. Zmieniamy się. Zmienia się także nasz gust i nasze upodobania. Oczywiście wielki wpływ ma na to środowisko, w którym przebywamy. Są różne trendy, fazy np. na jakiś zespół itd. ale po jakimś czasie to znika. Często nie chcąc odstawać od środowiska, staramy się zachowywać, ubierać jak inni. Zapominamy w tym czasie co lubimy i jakie zasady wyznajemy. 
Po wakacjach czeka mnie i moich rówieśników liceum (lub inna szkoła średnia). Czym bardziej renomowana szkoła, tym bogatsi ludzie, a co za tym idzie? Myślimy o tym by ubierać się tak jak uczniowie danej szkoły, ZAMIENIAMY się w nich. Przyznam sama, że też chcę wyglądać inaczej, zachowywać się inaczej etc. ale dotarło do mnie, że nie powinnam zmieniać diametralnie swojego stylu. Bo po co? Może w tej szkole też są ludzie, którzy lubią to co ja? Może nie warto się zmieniać? Może warto poprostu trzymać się swojego JA? A może przejdźmy do tematu, który miałam poruszyć...
A mianowicie. Jak mówiłam na początku każdy z nas ma tzw. fazy. Kto nie miał fazy na "karteczki" i nie wymieniał się nimi? Kto nie miał fazy na Hannah Montanę? Ja, nie miałam. Kto nie miał fazy na jakiś film typu High School Musical. I tak dalej, i tak dalej...
Moje fazy, (oczywiście jest ich o wieeele więcej) które w jakiś sposób zmieniły moje życie to filmy bollywoodzkie i Rebelde. Chyba każdy kojarzy co to Bollywood-przemysł filmowy w Indiach. Moim pierwszym filmem było "Czasem słońce, czasem deszcz". Można już chyba zaliczyć ten film do klasyki hinduskiego kina. Kolejne filmy przychodziły po kolei. Lubiłam muzykę z tych filmów i tańczyłam do niej. Miałam wtedy bodajże 8-9 lat. Pozostały filmy na półkach. Co zmieniły w moim życiu te filmy? Nie wiem, wiem jedynie, że zawdzięczam im moją ksywę i po kilkuletniej przerwie wróciło do mnie całe zainteresowanie Bollywoodem. Mam całą listę filmów, które muszę kupić/obejrzeć. Wiele pozycji, m.in. hity poprzednich lat, są już nadrobione. Moimi ulubionymi filmami na pewno są Kuch Kuch Hota Hai i Om Shanti Om-nie pytajcie dlaczego, chyba będzie potrzeba napisać na to oddzielny post. 
Kończąć rozkminy na temat Bollywoodu, powiem, że jestem w stanie tym filmom wybaczyć wiele: banalne teksty, naciąganą lub oklepaną historię, wyidealizowany świat. Ja nie zwracam na to uwagi, jednak osoba, której puścimy taki film, nie będzie zachwycona. Nie będzie rozumiała co jest takiego w tych filmach. Te filmy trzeba poprostu polubić.
Kolejna (chyba największa) faza jaką miałam, a teraz wspominam z sentymentem-RBD. Jest to już nie istniejący zespół powstały dzięki serialowi Rebelde (Zbuntowani), w którym szóstka uczniów pewnej szkoły utworzyła zespół. Grupa nagrała płyte na potrzeby serialu. Jednak zespół stał się tak sławny, że pomimo zakończenia serialu nadal nagrywał płyty i koncertował. RBD rozpadło się w 2009 roku. To z historii zespołu na tyle. Serial był emitowany na kanale tv4, to stąd dowiedziałam się o zespole. Był on (i pozostał) moją wielką miłością, to dzięki niemu poznałam kilka zwrotów po hiszpańsku i zapragnęłam się nauczyć tego języka. Teraz będę się go uczyła w liceum. Co pozostało mi po tej fazie? Płyta leżąca w biurku i teksty piosenek, które nadal pamiętam. Pozostało mi jeszcze to, że będę pamiętać o nich. Jak to mówią fani "RBD para siempre en nuestro corazòn" i rzeczywiście-nadal mam ich w sercu i nie pozbędę się ich. Ale nawet nie chce. 
Zapomniałam chyba o mojej najstarszej, nadal trwającej fazie. Jak mogłam zapomnieć o Harrym Potterze?? Ta seria zawsze będzie się przewijać ze mną przez życie, zamierzam też (jak każdy fan) poznać swoje dzieci z tymi książkami. No to "koniec psot". Fani Hp rozumieją. Nox.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz